środa, 2 kwietnia 2014

8. | Zawsze będę po Ciebie wracał.

~ 8 ~
Zawsze będę po Ciebie wracał.


Szatyn chodził w tę i we w tę, myśląc nad słowami dziewczyny. Nie mógł dopuścić do takiego obrotu spraw. W końcu miał ją przy sobie, a był pewien, że gdy tylko przemieni ją w wampira ona od niego ucieknie. Znowu zostanie wredną, kłamliwą Katherine. Może i był egoistą, ale Petrovę kochał nad życie i nie chciał jej stracić. Nie znowu.
Brązowooka siedziała, czekając na dalszy rozwój wydarzeń. Powiedziała to, co chciała, nie zamierzała odpuścić. Nie potrafiła być człowiekiem. Po tylu latach trudno zmienić swój styl życia. Jeść kanapki z serem, pić ciepłą herbatę, ubierać się cieplej. Ona była przyzwyczajona do krwi i alkoholu. Zresztą, chciałaby zobaczyć minę Gilbert, kiedy stanie przed nią i z nią wygra. Bo Katherine Pierce nigdy nie przegrywa.
Elijah stanął i skierował wzrok ku Katerinie. Pokręcił głową.
- Nie mogę tego zrobić - powiedział poważnie.
- Nie możesz, czy nie chcesz? - spytała, mrużąc delikatnie oczy.
Nie odpowiedział. Jednak Pierce dobrze znała odpowiedź. Przełknęła ślinę i podniosła się z kanapy, na której siedziała.
- Nie ufasz mi - miało to zabrzmieć jak pytanie, ale ona to stwierdziła.
- Ufam Tobie, jednak nie potrafię zaufać Katherine - przyznał.
- Elijah, to wciąż będę ja - powiedziała.
- Nie, Katerino - rzucił stanowczo, na co dziewczyna spojrzała zdziwiona na niego. - Nie chcę patrzeć jak kolejny raz ode mnie odchodzisz - odszedł od niej od kilka kroków, odwracając się do niej tyłem.
- Za pierwszym razem chciałeś oddać mnie w ręce Klausa - przypomniała z przekąsem.
Zacisnął szczęki. Miała rację. Jak on mógł być kiedyś taki głupi, że chciał zabić ukochaną dla brata, który miał swoje marzenia o byciu hybrydą? Przymknął powieki.
- Nie o ten raz mi chodziło - mruknął cicho.
- A który? - spytała coraz bardziej zdenerwowana. - Ostatnio to TY ode mnie odszedłeś. Mam bardzo dobrą pamięć - warknęła.
- Ale wróciłem - mówiąc to zwrócił się ku niej.
- Wróciłeś po lekarstwo, nie po mnie, Elijah - ledwo wypowiedziała to zdanie.
Nigdy mu nie mówiła o tym, co ją najbardziej boli. Ból spowodowany był tym, że szatyn wolał głupi eliksir od niej. Wziął ją, jakby była zastępstwem, pocieszeniem.
Pierwotny od razu zauważył zmianę na twarzy dziewczyny. To była prawda, ale tylko po części. Przyjechał do Mystic Falls po lekarstwo dla Rebekah, jednak chciał znowu zobaczyć Katherine, chciał porozmawiać z nią i zmienić wcześniej podjętą decyzję. Ile nocy spędził na myśleniu o niej i o tym, jak bardzo chciałby cofnąć się w czasie do tamtej rozmowy. Chociaż wiedział też, że popełniłby wielki błąd. Gdyby nie on, Klaus zabiłby Hayley i to dziecko. A może nawet nie dowiedziałby się o tym? Teraz niczego nie żałował. Nie żałował, że jest szansa na pokój w jego rodzinie, że Rebekah spełni jedno ze swoich ludzkich marzeń, że są w Nowym Orleanie i najważniejsze - nie żałował, że Katerina znowu jest człowiekiem.
Spojrzał na nią i przyłożył obie dłonie do jej policzków, zmuszając do uniesienia wzroku.
- Zawsze będę po Ciebie wracał, Katerino - rzekł i musnął jej czoło, zamykając oczy.
Z trudem utrzymywała łzy, które tak bardzo chciały wyjść na światło dzienne. Musiała być twarda. Kochała Elijah, ale nie chciała starzeć się przy nim, kiedy to On wciąż będzie wyglądał, no cóż, młodo i seksownie. Cofnęła się, przybierając maskę. Postanowiła udawać wkurzoną, bo taka w sumie była, ale najbardziej chciała zakryć przygnębienie.
Mikaelson smutno patrzył na Pierce. Nie chciał jej zranić, jednak nie mógł zmienić ją w wampira. Nie teraz. Chciał jeszcze nacieszyć się jej bytem. Westchnął ciężko.
Petrova ruszyła w kierunku drzwi, chcąc wyjść stąd jak najszybciej, ale przed nią pojawił się najstarszy wampir.
- Gdzie się wybierasz? - zapytał, marszcząc brwi.
- Nie Twój interes - rzuciła chłodno i starała się go ominąć.
Słowa dotknęły Pierwotnego, jakby Katherine wbiła kołek w samo jego serce. Było już późno, a ona miała zamiar wyjść do miasta pełnego wampirów. Nie ma mowy!
- Nigdzie nie idziesz - powiedział dobitnie.
- Będziesz musiał mnie zmusić - zmrużyła groźnie oczy - albo zabić - dodała.
Elijah zamrugał kilkakrotnie oszołomiony słowami szatynki. Skąd u niej ta nagła zmiana? Nawet jeśli bardzo zdenerwowałby się na Kath, to w ogóle nie przeszłoby mu przez myśl, żeby ją zabić. Nie potrafiłby tego zrobić. Dlatego musiał ją tu przetrzymać, żeby przeżyła. Naprawdę martwił się o nią.
- Idę z Tobą - rzucił po dłuższej chwili ciszy i otworzył drzwi przed Kateriną.
Wywróciła oczami i wyszła przed posiadłość. Z jednej strony cieszyła się, że Mikaelson tak bardzo bał się o nią, a z drugiej miała zamiar zapomnieć o kłótni z nim w samotności, a nie z nim.
Kąciki jego ust subtelnie podniosły się w górę, po czym poszedł za dziewczyną, wystawiając ku niej łokieć, którego złapała się z lekkim wahaniem. Razem poszli do centrum.


Blondyn wszedł do pokoju zajmowanego przez wampirzycę. Caroline nadal była zła na swojego przyjaciela, który nie chciał pomóc jej uratować Eleny i od ich kłótni nie odzywała się do niego, co było bardzo uciążliwe. Szczególnie dla blondynki. Dlatego nawet nie spojrzała w kierunku Stefana, kiedy ten powiedział jej imię, próbując jakoś dotrzeć do niej.
- Caroline - powtórzył, siadając na łóżku i patrząc jak blondynka układa włosy - przepraszam - nie słysząc nic ze strony wampirzycy, postanowił kontynuować: - wiem, nawaliłem, ale nie mogłem tam iść, bo nie potrafiłbym przebywać z nią, wiedząc że już nigdy nie będzie moja - wyjaśnił.
Panna Forbes odwróciła się na obracanym krześle i spojrzała na młodszego Salvatora z niedowierzaniem. Usłyszała w jego głosie nutkę sarkazmu, ale postanowiła to zignorować, skupiając się głównie na przesłaniu.
- Aha! - zawołała z udawanym zrozumieniem. - Więc postanowiłeś sobie posiedzieć w domu i spokojnie czekać na wieści? - prychnęła głośno i wstała. - Odpuść sobie ją w końcu, Stefan! Uwierz, chciałabym żebyś to Ty z nią był, ale ona wybrała inaczej. Tylko marnujesz siebie i Twój ogromny potencjał - wyrzuciła z siebie, co dało jej wielką ulgę.
Nareszcie to powiedziała!
Zielonooki zmarszczył brwi i po chwili spuścił wzrok na dłonie, którymi się bawił. Może i blondynka mówiła prawdę, jednak jak można zapomnieć o tak wielkiej miłości.
Przyjrzała się mu i dostrzegła obojętność. Pierwsze co przyszło jej na myśl to, że Stefan wyłączył uczucia. Ale dla Caroline był zawsze miły, wspierał ją i pomógł otrząsnąć się po Tylerze, a nawet nie popadł w amok krwi. Chociaż dziwne było to, że pił ludzką krew bez żadnych odpałów, jakie miewał kiedyś. Westchnęła cicho, kupując jego zagrywkę, co wcale nie oznaczało, że wybaczyła mu do końca. Wciąż była wściekła, ale już nie aż tak, starała się go zrozumieć.
- Jako wynagrodzenie, zapraszam Ciebie na cały dzień w moim towarzystwie.
Podniósł się z łóżka i uśmiechnął się przekonująco, wskazując na siebie.
Forbes przekrzywiła głowę i zastanowiła się nad propozycją blondyna. Nie mogła boczyć się na niego wiecznie. Nigdy nawet taka nie była. Poza tym, po co miałaby marnować wakacje przez jakieś fochy? Wypuściła z siebie powietrze i poddała się ostatecznie.
- Zgoda - rzuciła z deka naburmuszona.
Błękitnooka wzięła swoją torebkę, do której schowała potrzebne rzeczy i była już gotowa, bo wcześniej miała zamiar pójść na zakupy. Stanęła przy Stefanie i uśmiechnęła się wesoło.
- Idziemy - powiedział, odwzajemniając jej uśmiech i otworzył przed nią drzwi.
Przez całą ich drogę kilka razy złapała się na tym, że próbowała wychwycić w zachowaniu młodszego Salvatora coś normalnego dla niego. Tak, miała się tym nie przejmować, jednak to był taki odruch i nie potrafiła tego nie robić. To przychodziło samo od siebie. No i, o dziwo, dostrzegła, że tylko jedna rzecz jest w nim taka sama - wygląd.


Niebieskooka zacisnęła mocniej powieki i nagle otworzyła szeroko oczy, zduszając w sobie krzyk.
- Co się dzieje? - zapytał zaniepokojony stanem blondynki Jeremy.
Od razu wstał z trawy, podchodząc bliżej kręgu, jednak stanęła mu na przeszkodzie niewidzialna bariera. Zdziwiony chłopak obrzucił wzrokiem Elizabeth i znowu spróbował przejść do czarownicy.
- Coś mnie powstrzymuje - rzuciła Carter i wzięła głęboki wdech.
Zrobiła zaciętą minę. Nigdy nie była poddana wiedźmom, nie rozumiała po co teraz chcą wtrącić się w jej zadanie. Usłyszała w swojej głowie głośną awanturę i jedyne co z tego potrafiła zrozumieć, to jedno słowo "nie". Potem mogła usłyszeć coś o konsekwencjach, o tym, że tak nie wolno. Jednak Liz wcale a wcale nie przejęła się groźbami czarownic. Była niezależna, mogła robić co chciała i z pewnością miała większą siłę od nich wszystkich razem.
Myślała, że pójdzie jej to łatwiej, ale musiała odwołać się do księgi czarów. Zaklęcie utkwiło jej w głowie, bo wiele razy czytała je, chcąc wskrzesić swoją matkę, jednak nigdy nie odważyła się tego zrobić. Mimo sprzeciwów głosów w jej głowie, ponowiła próbę ożywienia dziewczyny.
- Puluis revolvatur, nascetur pulverem. Homo in natura, ita nunc magic'll viva - szeptała, wypowiadając każde nowe słowo głośniej od poprzedniego. - Tibi unum, alterum tibi munera. Potuisti populari eo tempore nunquam rediit.
Bonnie poczuła dziwne mrowienie w końcówkach palców. Coś ją ciągnęło. Zaklęcie działało. Uśmiechnęła się, lecz zaraz uśmiech zniknął z twarzy mulatki, zastępując go grymasem. Ból oblał jej ciało, mimo że nie powinna nic czuć i upadła na kolana, chwytając głowę.
Gilbert skierował swój wzrok na ducha Bennett i teraz podbiegł do niej. Był bezradny. Nie mógł jej ani podnieść, ani przerwać cierpienia. Musiała to przeboleć i to było najgorsze. Zerknął w stronę Elizabeth i zaobserwował jej stan. Wyraz twarzy blondynki zmienił się od kilku minut. Teraz spokojnie wypowiadała słowa paru zdań i nawet uśmiechała się delikatnie.
Zielonooka wiła się w agonii i wrzasnęła, nie powstrzymując już dłużej kłębiących w niej emocji. Czuła, jakby obrywano ją ze skóry, wyrywano jej wszystkie narządy kawałek po kawałku i podpalano jednocześnie. Nie wiedziała, że to może aż tak boleć. Słyszała, jak szatyn coś do niej mówił, ale Bonnie zdawała się wcale go nie słuchać, tak naprawdę nie potrafiąc odpowiedzieć. Po chwili ból zaczął od niej odpływać, a ona miała wrażenie jak gdyby unosiła się nad ziemią i leciała.
Carter sprzeciwiła się czarownicom, czując u siebie ogromną moc, której one nie mogły zatrzymać. Była pod wrażeniem swojej siły i tego, że kilkaset wiedźm nie zdołało jej pokonać. Skończyła mówić zdania po łacinie po raz trzeci i wiedziała, że tyle starczy, więc odsunęła się trochę od dziewczyny i obserwowała ją.
Po ostatnim słowie blondynki, brunetka gwałtownie otworzyła oczy i chwyciła powietrze do płuc. Rozejrzała się zszokowana wokół i dostrzegła, że leży pośrodku kręgu. Pierwsze co zrobiła, to uszczypnęła się, sprawiając że myśli, które wydawały się jej być surrealistyczne stały się rzeczywistością. Ona żyła. Ucieszona podniosła się do siadu, przez co zakręciło jej się lekko w głowie, ale zignorowała to.
- Dziękuję - wyszeptała do Elizabeth.
Niebieskooka odpowiedziała jej uśmiechem i pomogła wstać. Zgasiła wszystkie świeczki jednym ruchem ręki, przyglądając się mulatce.
- Bonnie! - zawołał Jeremy, podbiegając do niej i przytulając z całej siły.
Uniósł ją nad ziemią i okręcił kilkakrotnie wokół własnej osi. Udało się! Nareszcie miał ją przy sobie, mógł ją dotykać. To wydawało się dla niego takie niemożliwe.
- Ałć, Jer, to boli - jęknęła cicho, czując jak szatyn zdusza jej żebra.
Od razu puścił mulatkę i spojrzał na nią czule, po czym westchnął.
- Jest osłabiona, to normalne - odezwała się Carter. - Najlepiej jak trochę poleży w łóżku - dodała, uśmiechając się słabo.
Obydwoje zwrócili wzrok na blondynkę. Gilbert unosił kąciki ust, a Bennett patrzyła na nią, dziękując za wszystko co dla niej zrobiła. Mimo, że jej nie znała, to zrobiła to. Pomogła obcej osobie.
- Nawet nie wiem, jak Ci dziękować, Liz - powiedział Jeremy i podszedł do niebieskookiej przytulając ją delikatnie. - Jestem Twoim dłużnikiem.
Elizabeth roześmiała się serdecznie.
- Nie ma za co - odparła. - A teraz, jeśli pozwolicie, pójdę do domu - z ciągłym uśmiechem na ustach ominęła ich.
- Hej, może Cię podwieźć? - zaproponował, a brunetka żwawo pokiwała głową, wyrażając swoją zgodę.
Blondynka przez dłuższą chwilę zastanawiała się nad odpowiedzią. Nie chciała im przeszkadzać. To ich pierwszy dzień razem od dłuższego czasu. Niech nacieszą się sobą, ona będzie tylko piątym kołem u wozu. Jednak nie chciała wracać z powrotem o tej godzinie taki kawał do domu. Poza tym miała ochotę bliżej poznać Jeremiego.
- Niech będzie - odpowiedziała, poddając się.


***

Witam, jak zawsze (a w sumie to... no nieważne xD) i pozdrawiam! Eee... no. xD WYBACZCIE za brak Klaroline, czy coś. Bo, chociaż ich kocham, to jest to ("niestety") opowiadanie o wszystkich bohaterach TVD i TO (przynajmniej o większości xD). W tych pierwszych (do 20.) rozdziałach przybrałam sobie pewną formę rozdziału. Każdy ma jakby 3 części. :p I no czasami trzeba też o innych napisać i w ogóle. Nawet nie wiem, kiedy Klaroline będzie miała kolejny wątek. Uwaga... Tamtadadam! 14 rozdziale. Ha, nawet nie do końca taki wątek Klaroline. xD Ale nie robię spoilerów. Wiem tylko, że było ich mało :( Choć teraz wydaje mi się, że wszystkich jest mało. NO NIC. xD W dodatku przepraszam, że zaczynam jakieś wątki, potem ich nie kończę (wiem, żal mnie, haha), ale pisząc to opowiadanie nie myślałam, że będę je publikować, a pisanie do siebie, tudzież do kotleta, jest jakby pod mniejszą presją, no i tak jakoś wyszło. NO. :D Mam nadzieję, że ktokolwiek coś zrozumiał z tej jakże długiej wypowiedzi. :p 

Spokojnie, Laurka, piszę (przynajmniej próbuję, bo ciągle coś mnie odciąga) rozdział 38. :p Więc tak szybko ode mnie się nie uwolnicie. No chyba że... Nie zapeszam! xD
Haha, serio, może kiedyś spróbuję w pisaniu instrukcji obsługi, Crazy Pants. :D No, porównanie niezłe, haha. :D 

Ja też, Magneta, uwielbiam Kola i żałuję, że biedny chłopak zginął tak tragicznie. Tu właśnie jest powód, dla którego nie luuuubię Eleny, łagodnie pisząc. :p A no ja też nie wiem, jak to robię. Po prostu siadam i piszę, ale fajnie, że Tobie podobają się. Haha, chociaż są zupełnie bezsensu (zazwyczaj). :D

Wszystkim Wam wielkie DZIĘKI za ciepłe słówka, które są tak ciepłe, że ciepłość ciepłego słoneczka jest mniej ciepłe, HE! :D Oki, trochę się rozpisałam pod tym rozdziałem. No i z myślą, że czegoś zapomniałam żegnam się z wami, kochane grzybki. <3 Oby wam słoneczko grzało i dopisywało szczęściu! :D DO NIEDZIELI!
love, love, love,

artisticsmile. <3

PS. Zapraszam wszystkich do strony/podstrony/czegoś tam pod MENU o nazwie "Znani i mniej znani". Poczytajcie sobie, rozluźnijcie się i życzę miłej zabawy. Czy coś. xD

6 komentarzy:

  1. hahahahahhahahahahaha FOCH FOREVER! :( Dopiero w 14 rozdziale moja kochana klaroline :(. Mam nadzieję że pojawi się wątek Steleny ^^. No cóż, rozdział świetny, skakałam jak gdy przeczytałam że Bonnie żyje! oczywiście nie odbyło się bez uderzenia się z całej siły w kolano ;-;. Hm.. Czyżbym miała rację, twierdząc iż w ciele Stefana znajduje się Silas? :O. I jeśli tak, to jak on się tam znalazł. Jeśli to w ogóle on, to podoba mi się że jest tak bardzo miły i opiekuńczy w stosunku do Caroline :). Genialnie by było, gdyby pojawiła się w połowie opowiadania Stelena :3. Hm... co jeszcze... cudny, miło, płynnie się czytało. Pozdrawiam, życzę dużo słońca, radości z ciepłego kwietnia (^^), dużo weny, pomysłów na inne ciekawe historie (przecież świat na jednym blogu się nie kończy, ale dopiero zaczyna :D) czy jakoś tak xddd. Jedyne, na co czekałam i znów będę czekać aż dostanę owsików to kolejny rozdział tutaj i u Magnety :DD. Gdy widzę że jest data dodania nowego rozdziału u was, i gdy wchodzę na wasze blogi to zaczynam piszczeć jak idiotka!! (poważnie xD) Hehs, pozdrawiam!! this-kind-of-love-never-dies.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie masz zielonego pojęcia, jak bardzo czekałam na ten rozdział. Codziennie wchodziłam na tego bloga i sprawdzałam, czy może jednak się nie rozmyśliłaś i nie postanowiłaś dodać go trochę wcześniej. A jak tylko dzisiaj wróciłam ze szkoły to od razu włączyłam komputer i odświeżałam te stronę co kilka minut, żeby sprawdzić, czy został już opublikowany ;D Jak go zobaczyłam, to chyba przez 15 minut skakałam jak dzika po pokoju ze szczęścia, aż w końcu przyszła moja mama i powiedziała że chciałaby pojechać ze mną do lekarza żeby sprawdzić, czy nie mam ADHD xD No to się uspokoiłam, a później usiadłam i przeczytałam to cudo 3 razy ^^ Zresztą po co ja to piszę? Pewnie sobie teraz pomyślisz że jestem jakaś psychiczna... ;d Dobra, coś za długi ten wstęp, może już przejdę do mojej opinii.
    Jeju, miłość Elijah do Katheriny jest taaka urocza *.* Widać, że naprawdę mu na niej zależy, ale wciąż nie jestem pewna czy o sobowtórze mogę powiedzieć to samo... Może to przez to, że Petrova w serialu jest- przynajmniej według mnie- niezdolna do jakichkolwiek uczuć no i ogólnie, nie znoszę jej (tak, wiem, powtarzam się) ;p Mam nadzieję, że Pierwotny nie ulegnie jej namowom i zostawi ją taką, jaka jest, bo wydaje mi się, że gdy Kath zostanie wampirem wyłączy uczucia i opuści Mikaelsona, tym samym łamiąc mu serce :c No, ale to tylko moje odczucia ;)
    Przyjaciele pogodzeni :D Intryguje mnie to podejrzane zachowanie Stefana... Może z tego wyniknąć całkiem fajny wątek :) Tak się teraz zaczęłam zastanawiać, czy to aby na pewno jest Salvatore?... LOL, w tej chwili mi przyszedł na myśl Silas :o Może to on, a nie Stef? Jaka rozkmina poczas pisania komentarza ;d
    YEAH, UDAŁO SIE!!! Mamy Bonnie z powrotem! :D Ale biedaczka musiała się sporo nacierpieć żeby wrócić do świata żywych :/ Wow, Carter musi być naprawdę bardzo potężna, skoro pokonała moc tylu czarownic! Polubiłam tą miłą, sympatyczną dziewczyna pragnącą pomagać innym ;) Ale jeśli chociaż spróbuje położyć swoje łapy na Gilbercie to moja opinia na jej temat może się zmienić w błyskawicznym tempie! Niech Liz nawet nie myśli o bliższym poznaniu tego przystojniaka, on należy do młodej Bennettównej! :P
    O twoim stylu pisania już chyba nawet nie muszę wspominać- z każdym rozdziałem kocham go coraz bardziej <3
    Powstrzymam się od czepiania o ponowny brak Klausa i Damona, ale zaraz, Klaroline dopiero w 14 rozdziale?! Nie no, tego ci już tak łatwo nie wybaczę! Czuj się potępiona za ten karygodny czyn! Haha, wredna jaa ;v
    Do zakładki 'Znani i mniej znani' zaglądałam, a nawet kilka podanych przez ciebie blogów zaczęłam czytać, jednak i tak uważam, że twoje opowiadanie jest najlepsze ze wszystkich o TVD lub TO c;
    I jeszcze taka informacja na koniec: wiedz, że to FF wciągnęło mnie pod każdym możliwym względem i pewnie prędzej zginę niż dotrwam do niedzieli. Tak więc żegnaj, ArtisticSmile, mam nadzieję że w piekle mają komputer, żebym po śmierci mogła czytać dalsze notki ;)
    Aaa, zapomniałabym: zapraszam do głosowania na Iana, Josepha, Paula i Daniela! :* http://uk.eonline.com/news/526712/alpha-male-madness-2014-vote-in-the-sweet-16-now?cmpid=tweol-manual
    Ja już lecę rozkoszować się tą 'ciepłością ciepłego słoneczka', ponieważ nigdy nie wiadomo czy wiosna nie postanowi spłatać nam figla i sprawić, aby dni znowu były ponure oraz chłodne ;3
    Pozdrawiam, xx

    OdpowiedzUsuń
  3. fajowy blog :D nie mogę się doczekać klaroline:D jestem ciekawa o co chodzi z Stefanem, pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow, ja nie mam talentu do pisania aż tak długich komentarzy, ale chcę powiedzieć, że rozdział super, mimo że brak Klaroline :)
    Będę cierpliwie czekać na chociaż skrawek ich wątku :>
    Jestem ciekawa jak rozwinie się wątek Elijah i Kateriny, bo ją w przeciwieństwie do Eleny nawet lubię. Trochę igra z uczuciami Elijah, ale ona na pewno ma jakiś plan w zanadrzu i w końcu postawi na swoim. To w końcu Katherine:)
    Stefan coś mi jest podejrzany. Nawet bardzo. Zachowuje się co najmniej dziwnie i Caroline musi coś z tym zrobić, bo to nie zmierza w dobrym kierunku ^.-
    Ohh czekam na dalszy ciąg, życzę weny, wiosennej radości z życia i wgl najlepszego:)
    Magenta
    klaroline-love.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział <3
    Masz wielki talent ;**
    Bonnie żyje!
    O co chodzi ze Stefanem? O.o
    Elijah i Katerina <3
    Po prostu ich kocham *__*
    Szkoda, że Klaroline dopiero w 14 rozdziale, ale wiem że warto czekać <3
    Rozdział świetny jak już mówiłam <3
    Życzę Ci dużo weny i czekam z niecierpliwością na koljene rozdziały ^^
    Pozdrawiam K.
    PS Zapraszam na nowy rozdział na:
    http://klaroline21.blogspot.com/
    http://eyes-dont-lie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Elijah i Kat są tacy słodcy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! hi hi Uwielbiam tę ich kłótnie czy jak to nazwać na początku. I to jak on za nią chodzi i jej pilnuje ;*
    Co jest z tym STEFANEM?! hmm dziwnie się zachowuje...
    Bonnie w końcu żyje! Nie żebym była jej fanką, ale mimo wszystko teraz przynajmniej Jer się ucieszy
    Znów nie ma Klaroline! :(

    OdpowiedzUsuń

DZIĘKI, ŻE JESTEŚCIE, ŁIII! :D