niedziela, 6 kwietnia 2014

9. | Nikt nie będzie tykał mojej szyi.

~ 9 ~
Nikt nie będzie tykał mojej szyi.


- Marcel! - zawołał niby to radośnie Pierwotny i przywitał się z uśmiechniętym kolegą męskim uściskiem.
Przyszedł do baru, wiedząc że ciemnoskóry tutaj będzie. To właśnie tu brunet przebywał najczęściej po dwudziestej pierwszej. O ile nie chodził ze swoimi kumplami ulicami, zjadając każdego, kto tylko stanął im na drodze.
Usiedli razem przy ladzie, zamawiając dla siebie whiskey.
- Co Cię do mnie sprowadza, Klaus? - spytał Marcel z małym zaciekawieniem.
- Miałem ochotę napić się z moim przyjacielem - odparł i wychylił szklankę z bursztynowym napojem.
Oboje pogrążyli się w zwyczajnej rozmowie, jednak Niklaus czekał na odpowiedni moment, żeby podpytać go o czarownice. Może też dowie się na temat tajemniczej wiedźmy, chcącej zabić Hayley. Tak naprawdę brązowooki denerwował Hybrydę faktem, że zabrał mu Jego miasto, które stworzył przed setkoma latami i jeszcze twierdził, że należy do niego.
- Więc, powiedz mi, Marcel, co sprawia, że masz taką moc w tym mieście? - Klaus zapytał ze znaczącym uśmiechem.
Ciemnoskóry zamilkł i spoważniał. Cóż, tak się składało, że brunet dobrze wiedział o czym mówi Mikaelson. Jak zwykle chciał dowiedzieć się czegoś, myśląc, że On darzy go zaufaniem i wszystko mu wyćwierka. Jednak Marcel nie był taki głupi. Miał swój własny plan, którym zamierzał unicestwić upartego Pierwotnego i pozbyć się niewyobrażalnego ciężaru. Zmęczyła go rywalizacja z blondynem, który myślał, że w końcu go pokona i zdobędzie należący do Marcela tron.
- Może to przez urok osobisty - rzucił serdecznie i roześmiał się.
Błękitnookiemu spełzł uśmiech z twarzy, kiedy tamten na niego nie patrzył. Przymrużył powieki, zastanawiając się nad czymś.
- Pytam poważnie - rzekł.
- A ja Tobie poważnie odpowiadam, Niklaus - zwrócił się twarzą w stronę Pierwotnego. - Nie mogę Tobie tego wyznać, to zbyt wielki sekret - uśmiechnął się ponownie i wstał. - Miło było z Tobą porozmawiać, Klaus. Niestety muszę już wracać. Obowiązki - ostatnie słowo wyszeptał, wskazując palcem za siebie i wyszedł z lokalu.
Blondyn spojrzał posępnie na barmana i zamówił całą butelkę, której zawartość po trochę wlewał do kryształowej szklanki. Jak on śmiał wyrażać się do niego w taki sposób? Jeszcze za to zapłaci. Tego Mikaelson był stu procentowo pewny.



Blondynka przemierzała kolejne ulice, a w jej głowie roiło się tysiące myśli. Najczęstsze pytanie, które sobie zadawała brzmiało: "jak ja mogłam tego nie zauważyć". Złapała się za głowę, próbując uciszyć szaleńczą burzę i spokojnie pomyśleć. Miała tak wiele pytań i nie otrzymała żadnej odpowiedzi.
Szła już dziesięć minut, więc postanowiła przyspieszyć, wykorzystując swoje wampirze zdolności. Musiała komuś to powiedzieć, a jedyną właściwią osobą wydawał jej się Mikaelson. Nie uśmiechało jej się współpracować z Hybrydą, choć po ostatnim ich spotkaniu cieszyła się, że znowu spotka Klausa. Potrząsnęła lokami na prawo i lewo, chcąc ogarnąć się i stanęła przed wielką posiadłością. Chwilę później już była w środku, nawet nie zastanawiając się czy zapukać.
- Kla... - nie dokończyła.
Przyduszona przez blondynkę Caroline, starała złapać oddech i zdziwiona patrzyła na Rebekę. Po chwili Pierwotna uśmiechnęła się ironicznie, zwalniając lekko uścisk na szyi dziewczyny.
- Kogo my tu mamy. Słodka Barbie we własnej osobie - prychnęła i puściła wampirzycę.
Forbes chwyciła się za bolące miejsce, zerkając na siostrę Hybrydy. Nie przepadała za nią. W ogóle nie spodziewała się spotkać ją w tym domu, chociaż to właściwie był jej dom.
- Nika nie ma, więc nie masz tu czego szukać - rzuciła, nim tamta zdążyła się odezwać.
- To ważne - powiedziała, idąc za Mikaelsonówną. - Kiedy wróci? - spytała i stanęła w progu, obserwując Rebekę, jak ta siada na kanapie i bierze jakieś czasopismo do rąk.
Wyjrzała na nią znad gazety i wywróciła oczami.
- Nie wiem - mruknęła obojętnie. - A co jest takiego ważnego, że zdobyłaś się na odwagę i przyszłaś tutaj? - zapytała, mimo że wcale nie interesowała ją odpowiedź.
Caroline z wahaniem weszła do salonu i przystanęła nad Pierwotną. Nie chciała zwierzać jej się, ale ona także mogła być pomocna. Jednak czy nie lepiej byłoby poczekać na Klausa? Westchnęła i z ciągłą niepewnością postanowiła powiedzieć jej o wszystkim, co zdążyła zaobserwować.
- Chodzi o... Stefana - zmarszczyła brwi.
Starsza wampirzyca spojrzała z zaciekawieniem na Forbes i odłożyła gazetę na stół. Forbes zdziwiła się zachowaniem blondynki, jednak nie skomentowała.
- Mów dalej - zachęciła ją gestem ręki.
- Właściwie to nie wiem czy o Stefana. Właśnie o to chodzi, że to nie Stefan - powiedziała cicho i spuściła wzrok, myśląc czy to co powiedziała w ogóle miało sens.
- Jak to NIE Stefan? - podniosła brwi. - Masz na myśli, że ktoś go zahipnotyzował?
Mikaelson wydała się być bardzo przejęta tą sytuacją. W końcu sama zauważyła zmiany w młodszym Salvatorze no i trochę jej na nim zależało. Ale tylko trochę.
- Nie wiem, wydaję mi się, że nie - wymamrotała. - Myślę, że to może być ktoś inny. Silas - w tym momencie spojrzała na Pierwotną.
- Chyba żartujesz - rzuciła z deka oburzona jej myśleniem.
- To ma sens! - zawołała nagle ożywiona Care. - To Stefan zawiózł skamieniałe ciało Silasa, a co jeśli - spauzowała, przykładając dłoń do brody - on wcale nie został zaczarowany? - dokończyła.
- Albo czar przestał działać - stwierdziła Rebekah.
- O mój Boże - wyszeptała Forbes. - To znaczy, że to Stefan leży na dnie jeziora! Musimy mu pomóc! - zawołała.
Obie spojrzały po sobie z powagą i ruszyły w kierunku wyjścia. Całkowicie zapomniały o niechęci do siebie. W tej chwili liczył się dla nich młodszy Salvatore. Nawet Mikaelson nie ukrywała, że zależy jej na blondynie i cholernie przejęła się tą sytuacją. Nie przejmowała się co myśli o niej Forbes i co będzie o niej gadała potem. 
Sama Caroline nie interesowała się Rebeką. Obojętne było czy pojedzie z przyjacielem czy wrogiem. Chciała tylko wyciągnąć Stefana z kłopotów. Ciekawa była, czemu Silas jej nie zabił od razu. Czemu w ogóle tego nie zrobił? Przecież wcześniej prawie ją zabił, a teraz? Czyżby spodobało się mu bawienie w kogoś innego? Jednak, gdyby tak było, to pobiegłby uratować Elenę, a nie zrobił tego. Więc co nim kierowało przez te trzy tygodnie, kiedy z nią przebywał? Pomagał jej, był wsparciem. Pewnie gdyby nie spostrzegawczość i ciekawość Care, bratałaby się z wrogiem. 
Dziewczyny wsiadły do samochodu starszego brata Pierwotnej - Niklausa i odjechały spod wielkiej willi, kierując się do Mystic Falls. W trakcie drogi, o dziwo, zamieniły ze sobą kilka zdań, a nawet więcej. Znalazły wspólny język, choć musiały przyznać to z niechęcią.



Dziewczyna szła wraz z chłopakiem, nie patrząc nigdzie indziej tylko pod nogi. Irytował ją Nowy Orlean. Gdyby nie chęć zemsty, dawno wyjechałaby stąd. Jednak wciąż trzymała ją tutaj jedna osoba, która denerwowała ją samym byciem. Znowu była tak blisko i znowu coś jej przeszkodziło. 
Niebieskooki zauważył, że Eleną kieruje teraz jedynie nienawiść. Od kilku dni nie widział u niej żadnego przebłysku współczucia, czy też dobra. Stała się maszyną bez jakichkolwiek "zbędnych" uczuć. 
- Możesz w końcu przestać? - spytał podenerwowany całą sytuacją.
Gilbert przeniosła wreszcie wzrok na jej towarzysza i wzięła głęboki wdech. Zmarszczyła brwi i przystanęła w miejscu. Chciała porozmawiać z Damonem, nie pokłócić się, tylko porozmawiać, jak kiedyś. Miała dość tej ciągłej ciszy, mimo że to ona była tego przyczyną. Tak, miała tego świadomość, ale nic nie mogła na to poradzić. To było silniejsze od niej samej. 
- Co?
- Te Twoje fochy - prychnął. - Mówiłem od samego początku, że Katherine nie da Ci wygrać. A teraz kiedy ma przy sobie jednego z Pierwotnych to nawet nie licz na to, że uda Ci się do niej zbliżyć. Ma już zapewnioną ochronę dwadzieścia cztery na dobę. Sama widziałaś, jak zareagował. Gdybyśmy zostali tam dłużej, to kto wie, czy mogłabyś dalej myśleć - wyrzucił z siebie, cały czas patrząc w oczy szatynki. 
Nie żałował żadnego słowa. A nawet ucieszył się, widząc w jej spojrzeniu coś innego niż nienawiść do panny Pierce. Był na dobrej drodze odzyskania Eleny, za którą zdążył potęsknić. 
- Ja... wiem - przyznała, spuszczając wzrok na ziemię - ale tak bardzo chciałabym, żeby zapłaciła za wszystkie szkody, jakie wyrządziła w naszym życiu - spojrzała na starszego Salvatora. - Może brałam to jako mój cel w życiu - wzruszyła ramionami. - Nie chcę więcej o niej myśleć, kiedyś i tak umrze - powiedziała i uśmiechnęła się słabo. - Przepraszam - rzuciła po chwili. 
Damon uniósł brwi, wręcz nie wierząc w to co usłyszał. Czyżby ona go przeprosiła? Uśmiechnął się półgębkiem i bez dłuższego zastanowienia wpił w usta wampirzycy. Brązowooka z początku nie odwzajemniała pocałunku, zdziwiona nagłą zmianą wampira, ale po krótkiej zachęcie ze strony Salvatora przyciągnęła go bliżej siebie, mocniej całując. 
Spojrzeli po sobie z uśmiechem na ustach i przytulili bez zbędnych słów. Nie chcieli psuć tej chwili. Może i głupio zaczęli swoje wakacje, ale kto wie, jak się skończą. 
- Witamy w Nowym Orleanie - usłyszeli za sobą męski głos, więc w natychmiastowym tempie skierowali się w tamtą stronę. 
Niedaleko nich stało dwóch facetów i jedna kobieta. Cóż, chyba nie chcieli powitać się z nimi w grzeczny sposób. Szatynka zdziwiona przejechała wzrokiem po całej trójce, a Damon tylko wywrócił oczami. Oczywiście, nigdy nie mogą mieć pełnego spokoju. Zawsze coś. Westchnął. 
- Mamy nadzieję, że pobyt tutaj przypadł wam do gustu - powiedział mężczyzna stojący na czele - i zdążyliście świetnie się pobawić - uśmiechnął się szeroko. 
W jednej sekundzie znaleźli się blisko nich, próbując zaatakować. Salvatore odparł atak jednego z nich, który chciał go ugryźć i przyłożył mu w twarz. 
- Nikt nie będzie tykał mojej szyi, jasne? - warknął wściekle.
Elena próbowała poradzić sobie z ciemnoskórym, bo blondynka była łatwiejsza do pobicia. Kiedyś ćwiczyła z Alarickiem i, jak widać, słusznie. 
Brązowooki zdziwiony siłą dwóch, jak twierdził, ludzi stanął w miejscu. Przyjrzał się im i uśmiechnął przyjaźnie, rozkładając ręce. Przystopował tym samym zapał pozostałej dwójki, która stanęła za nim z zawodem. W końcu nie zjedli. 
- Miło widzieć moją rodzinę - odezwał się ciemnoskóry.
Jednak Gilbert i Damon nie wyglądali na zadowolonych z tego spotkania. No bo, kurczę, zrobili na nich zamach bez żadnego ostrzeżenia czy coś. Czy oni naprawdę wyglądali jak normalni ludzie? Niebieskooki obrzucił starszego wampira spojrzeniem pełnym irytacji. Co za miły typek, pomyślał z przekąsem. 
- Rodzinę? - prychnęła Elena. - Nawet Cię nie znamy - mruknęła, otrzepując ubranie z niewidocznego kurzu. 
- Och, jestem Marcel, miejscowy król - powiedział z dumą - a to Erin i Cody - wskazał za siebie, nie odrywając choćby na chwilę wzroku od szatynki. 
- Cała przyjemność po naszej stronie - rzucił z ironią Salvatore, zauważając spojrzenie nieznajomego. - Albo i nie - syknął ledwie słyszalnie pod nosem.
- Wybaczcie za to nieporozumienie.
- Jasne. Bo to, że mieliśmy posłużyć wam jako jedzenie to wcale nic wielkiego - warknął brunet. 
- Więc, co powiecie na wspólną kolację? - zaproponował. - W ramach przeprosin. 
- Zapraszasz nas na randkę? - zapytał ironicznie Damon.
- To tylko przeprosiny - uśmiechnął się serdecznie. 
Elena zerknęła na Salvatora i wróciła na Marcela. Wzruszyła ramiona i także się uśmiechnęła. 
- Nie ma sprawy - odparła.
Damon skrzywił się, słysząc jej odpowiedź. Czy ona zgodziła się na szwędanie z tą bandą patałachów?! Chyba oszalała. Ale może być całkiem niezła zabawa...



***

No witam, witam, małe kochane gołąbki! :) Czy tylko mnie wydaje się, że ten rozdział jest jakiś taki krótki? :o Dopiero teraz to zauważyłam. xD No cóż, komentować go nie będę, bo nie lubię pisać tak brzydko, zresztą mówić też nie. :p Jak zawsze dziękuję za komentarze, które serio sprawiają, że każdy dzień jest lepszy, no i motywują. :D Ale przede wszystkim dzięki za tą codzienną radość. <3
Ach, ach, wybaczcie, że dzisiaj tak mało się rozpiszę pod rozdziałem, ale muszę posprzątać i w ogóle zrobić tyle rzeczy na jutro, że chyba się nie wyśpię. :/ No nie będę was tym zadręczać, haha. :D Minęła właśnie... 12... w radio ZET! 
Jeszcze raz DZIĘKUUUUUJĘ, KOCHANE GRZYBKI, KOCHAM WAS JAK SŁONECZKO, KTÓRE WŁAŚNIE OGRZEWA MOJE RAMIĘ I KOCHAM WAS, JAK... JAK NIE WIEM CO. <3 Gdybym mogła to uściskałabym każdego z was z osobna, żeby wam podziękować. <3 
Pozdrawiam, życzę tym, co piszą opowiadania weny, a tym co nie to fajnego przyszłego tygodnia, oczywiście tym co piszą też, haha. :D I wielu innych rzeczy, żebyście byli szczęśliwi każdego dnia. <3

love, love, love,

artisticsmile. <3

7 komentarzy:

  1. hahaha, rozdział genialny! Czekam z utęsknieniem na Klaroline, troszkę Beremy. I dwie seksowne blondynki w akcji! :D. Intryguje mnie jedno. Dlaczego Stefan/Silas był taki dobry dla Care? Okej, wiem że musi udawać (jeśli to w ogóle on xd) ale z tego co wiem to Silas jest niecierpliwy, a Caroline pełna enegrii, dlatego dziwię się że znosił jej marudzenia i takie tam :>>. Pozdrawiam i zapraszam w moje skromne progi na naowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam te rozmowy Eleny i Damona:) A co do Care i Beki... dwie blondynki z misją - to się musi świetnie skończyć. Grunt, że znalazły wspólny język. Co prawda zastanawia mnie, jaki interes w tym wszystkim miał Silas... O.o
    Czekam na NR i Klaroline, tym samym zapraszam na NR u mnie:>
    Magenta
    klaroline-love.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział <3
    Beka i Care w akcji <3
    Jestem ciekawa dlaczego Silas był miły dla Care? :D
    Mam nadzieję że niedługo się tego dowiem xD
    Czekam na następny rozdział <3
    Pozdrawiam K.
    PS Zapraszam do mnie na nowy rozdział:
    http://klaroline21.blogspot.com/
    http://eyes-dont-lie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział Świetny ale zabrakło mi KALIJAJ

    OdpowiedzUsuń
  5. Awwww.... Dawno mnie tu nie było, a rozdział świetny :) Mam nadzieję, że szybko napiszesz następny, a nie tak jak ja zrobisz sobie dłuuuuuuższą przerwę ;) dodałam II część rozdziału
    Love-story-of-niklaus-and--Caroline.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny rozdział! Była i Car i Klaus szkoda tylko że nie razem, choć niewiele brakło. Uwielbiam Beke i Caro razem! ;p One obie charakterek mają ;*
    Wkurza mnie Elenka! Może by tak na nią kogoś znów nasłać? ;p
    Jestem ciekawa jak skończy się przygoda Delenki. Dobra na dziś koniec, reszta na następny raz ;p

    OdpowiedzUsuń

DZIĘKI, ŻE JESTEŚCIE, ŁIII! :D