środa, 7 maja 2014

18. | Będziesz żałować wcześniejszej decyzji.

~ 18 ~

Będziesz żałować wcześniejszej decyzji.


Damon i Elena szli równo przez miasto, szukając jakiejkolwiek wiedźmy, która mogłaby im pomóc. W rzeczy samej nie wiedzieli nawet gdzie szukać. Poza tym, z tego co zdążyli się dowiedzieć czarownice nie mogą tu czarować. Co było zupełnie bezsensu. Przynajmniej dla nich. Oczywiście dla Marcela było to całkiem pomocne, w końcu bez wrogów nie ma walki. A tutaj wrogowie byli nieszkodliwi.
- Które zebranie ominęliśmy? – zapytał ironicznie Damon, czym przerwał ciszę między nimi.
Elena spojrzała na niego z nadzieją, że dowie się czegoś więcej od bruneta niż narzekanie na niewiedzę. Sama nie wiedziała, co o tym myśleć. Jakby cały świat odciął się od nich. Wszyscy coś ukrywali, a Caroline zniknęła bez śladu, już nie mówiąc o Bonnie, czy też po części o Jeremim.
- Nie ma nas kilka dni i nagle BAM! – zawołał, gestykulując. – Silas jest na wolności, Barbie Team się zjednoczyło i najwidoczniej to miasto nie jest takie nudne, jakby się wydawało na początku – powiedział na jednym tchu.
- Powinniśmy szukać Stefana – oznajmiła i wciągnęła powietrze do płuc – nie Katherine – dodała.
- Jestem pewien, że mój braciszek koczuje gdzieś tam w jakimś przytulnym miasteczku, nie chcąc nas widzieć – odparł pewny swojego brunet i wywrócił oczami, zauważając troskę na twarzy Eleny.
- Był tutaj z Caroline – powiedziała.
- I najwidoczniej już im się tutaj znudziło – wzruszył ramionami.
- Zadzwonię do Caroline, może ona coś wie – rzuciła, wyciągając telefon.
Typowa Elena, pomyślał Salvatore, jednak nie odezwał się, dając szatynce wolną wolę. Jeśli chciała dowiadywać się o tym, że Stefanowi właściwie nic nie jest oprócz złamanego serca, to proszę bardzo!
- Halo? – usłyszała, a blondynka po drugiej stronie zwolniła tempo.
- Caroline, możemy pogadać? – zapytała niepewnie Gilbert.
Niebieskooka spojrzała na Pierwotnego, który przyglądał jej się z ledwo zauważalnym zaciekawieniem.
- J… jasne – odezwała się po chwilowym wahaniu.
- Jesteś teraz ze Stefanem? – Elena zadała kolejne pytanie, niepokojąc się o odpowiedź.
- Tak, czemu pytasz? – Care spytała, a Niklaus posłał jej ironiczny uśmiech, na co wampirzyca odwróciła od niego wzrok.
- Mogłabyś go podać do telefonu? Mam mu coś ważnego do powiedzenia – wymyśliła na poczekaniu.
- Teraz nie może podejść, jest w łazience – skłamała, klnąc się w myślach za to, że tak okłamuje swoją przyjaciółkę. – Może coś przekazać? – spytała niemalże natychmiast, nie dając dojść Elenie do żadnej reakcji.
- Nie, zadzwonię później. Trzymaj się, Care – szatynka uśmiechnęła się lekko do telefonu.
- Pa – Forbes rzuciła szybko i rozłączyła się, po czym wróciła wzrokiem na Pierwotnego. – No co? – zmarszczyła brwi. – Niech myślą, że wszystko jest w porządku, zaraz to naprawię – mruknęła.
- W to nie wątpię – Mikaelson nie mógł powstrzymać uśmieszku, nawet mimo srogich spojrzeń Caroline. – Szukamy dalej.
Elena odłożyła komórkę do kieszeni i zerknęła na Damona. Już słyszała słowa bruneta, które tylko potwierdzały jego teorię. Coś w zachowaniu blondynki – według Gilbert – było dziwnego, ale cokolwiek to było, wiedziała że obaj są bezpieczni.
- A nie mówiłem? – Salvatore podniósł brwi i machnął ręką. – Chodźmy.
- Od kiedy słuchasz się Elijah? – szatynka zmarszczyła brwi, nie dowierzając w szczere intencje swojego chłopaka.
- Nie słucham się Elijah – powiedział jakby sama myśl o tym sprawiała, że miał mdłości.
Bo w rzeczy samej miał. On i posłuszny komuś? Ta, jasne. Był po prostu ciekawy. Zresztą oglądanie ludzkiej Katherine niezmiernie go bawiło i to na pewno było lepsze niż opowieści Marcela. Ten facet strasznie irytował go tymi gadkami i w ogóle całym, wywyższającym się sobą. Najwidoczniej był głupi, jeżeli sądził, że zabicie Klausa jest proste, że wystarczy kilka wampirów, aby go pokonać. A nawet jeśli, to był głupi, sądząc że wyjdzie z tego żywy.
Elena spojrzała na niego z uniesionymi brwiami. Sam fakt, że jeszcze tu byli dziwiło wampirzyce. W końcu Damon nigdy za bardzo nie ingerował w sprawy innych ludzi, częściej myślał tylko o sobie i czasami zdarzało mu się myśleć o Stefanie i Gilbert. Może to i lepiej, że pomagają Pierwotnym? Przynajmniej nie będą mieli na pieńku z Elijah, który szczerze przejął się zaginięciem Pierce. Chyba ciągle miał nadzieję, że nagle i cudownie Petrova powróci do dawnej siebie, a najstarszy Mikaelson będzie z nią żył wiecznie i szczęśliwie. Katherine już zawsze będzie kłamliwą, egoistyczną i manipulującą suką.
- Nie ciekawi Cię, czemu Silas kryje się pod postacią mojego nudnego brata? I po co mu Katherine? – zapytał retorycznie i zmrużył delikatnie oczy widząc w oddali czarnoskórego wampira. – On nas śledzi czy co? – prychnął oburzony i wkurzony.
Gilbert spojrzała w kierunku, w którym patrzył brunet i zobaczyła zbliżającego się do nich Marcela z szerokim uśmiechem, jaki zawsze widniał na jego twarzy.
- Elena, Damon, miło was znowu widzieć – powiedział wesoły i stanął przed nimi. – Dawno was nie widziałem – dodał.
- Cóż, mieliśmy kilka spraw do załatwienia – wyjaśnił szorstko Salvatore.
- Spieszymy się – Elena posłała przepraszający uśmiech w kierunku Gerarda i razem z Salvatorem, wyminęła Murzyna.
- Widziałem dziewczynę…
- Życzę Wam powodzenia! – rzucił niebieskooki na odchodne, przerywając Marcelowi.
- Która wyglądała identycznie, jak ty, Eleno – kontynuował, a oni jak na zawołanie zatrzymali się i powoli odwrócili jego stronę. – Oprócz kręconych włosów, bardziej wyzywającego stroju i pewnego siebie zachowania – dodał z coraz większym uśmiechem.
- Widzisz, Eleno, w końcu znaleźliśmy Twojego sobowtóra – powiedział Damon z udawanym entuzjazmem.
- Kiedy ją widziałeś? – zapytała Gilbert ze zmarszczonymi brwiami.
- Jakieś dwa dni temu – odparł krótko.
Niespodziewanie Salvatore zmaterializował się przed Marcelem i skręcił mu kark, nim tamten zdążył jakkolwiek zareagować.
- Damon! – krzyknęła zdziwiona szatynka, patrząc to na leżące ciało ciemnoskórego, to na swojego chłopaka.
- Za mało wiedziałeś, stary – mruknął brunet i otrzepał ręce, po czym spojrzał na Elenę. – Idziemy – chwycił ją za dłoń i pobiegł wampirzym tempem kilka ulic dalej, ciągnąc przez jakiś czas wampirzycę za sobą.
- Oszalałeś?! On ma przecież ponad tysiąc sojuszników! Miejmy nadzieję, że nikt nas nie widział – dziewczyna pokręciła głową i kątem oka dostrzegła sklep z czarownicą w środku.
- Ciesz się, że nie wyrwałem mu serca – mruknął w odpowiedzi.
Salvatore najwidoczniej niczym nie przejęty, wszedł do sklepu, dostrzegając go wcześniej. Wątpił, żeby wiedźmy same chciały poczarować, bo obawiały się czegoś, i tym czymś najpewniej był właśnie Marcel. Jakoś szczególnie go to nie obchodziło, co stanie się później z tą kobietą, ważne żeby dała mu odpowiedzi.
- Cześć – uśmiechnął się przemiło do brunetki, która chyba wcześniej ich nie zauważyła.
Gilbert weszła zaraz za nim i patrzyła, jak hipnotyzuje tą czarownicę. Rozejrzała się wokół, czy na pewno nikogo z nimi nie ma i złapała za jakąś mapę, podając ją Damonowi. Dziwiła się, że ktokolwiek z ludzi nie bierze werbeny, skoro po mieście lata tyle wampirów.
Elena podała nadgarstek, którego brunet rozciął, a kilka kropli krwi rozlało się na mapę. Po chwili było widać, jak plama przesuwa się po papierze, zostając w jednym miejscu. Wampirzyca podniosła wysoko brwi, a Damon warknął.
- Czy to… - szatynka nie dokończyła i uniosła wzrok na Salvatora.
- Nie wierzę, że cały czas tam była! – warknął zezłoszczony, po czym szybkim ruchem wyjął komórkę z kieszeni, wybierając numer do najstarszego Mikaelsona. – Las, obok Twojego domu – rzucił, kiedy usłyszał dźwięk, sygnalizujący nawiązanie rozmowy i zaraz po tym rozłączył się, nie dając dojść Elijah do słowa.



Już dwa ciała leżały na podłodze, a zaraz miało wylądować tam kolejne, które w tej chwili spoczywało w rękach wampira. Blondyn odrzucił kobietę i zacisnął powieki, ledwo utrzymując się na nogach. Przytrzymał się ściany, widząc w swojej głowie to, przez co jeszcze niedawno przechodził. Cały czas pamiętał o tym, jak umierał za każdym razem, potem się budził i znowu umierał. Jak walczył z samym sobą, żeby nie poddać się i nie wyłączyć uczuć, bo zawsze miał nadzieję, że ktoś go znajdzie.
Kręciło mu się w głowie, ale wyszedł z budynku gdzie aktualnie przebywał i osunął się po ścianie, chowając głowę w dłoniach. Przetarł się po twarzy, próbując odzyskać spokojny oddech. Wspomnienia wracały do niego z taką siłą, jak wcześniej to przeżywał. Zdawało się, jakby krótkie sceny atakowały go, nie dając chwili do odetchnięcia. Kiedy Stefan już pomyślał, że to koniec przeszłość znowu dała o sobie znać.
Sam nie wiedział, jak i kiedy to się stało, że doszedł aż tutaj. Jedyne co pamiętał to rządza krwi, nieustanne pragnienie, którego nie dało zaspokoić się zwykłymi woreczkami z zimną krwią. Nie chciał nikogo skrzywdzić, a mimo to nie pomyślał o tym, kiedy wgryzał się w szyję pierwszej kobiety, która krzyczała i błagała, aby jej nie zabijał. To mu wtedy nie przeszkadzało. Co innego teraz, bo dopiero w tym momencie poczuł wyrzuty sumienia przed poddanie się pokusie. Jednak teraz niestety było za późno, by cokolwiek naprawić.
- Stefan! – usłyszał z daleka wołanie znajomego mu głosu swojej przyjaciółki.
Nie chciał, żeby Caroline widziała go w tym stanie, nie chciał jej zawieść, pomimo tego, że już raz pomogła mu wyjść z podobnej sytuacji.
Blondynka uklękła przed blondynem, nie zwracając uwagi na możliwość podarcia spodni. Chwyciła twarz młodszego Salvatora w obie ręce i uniosła jego głowę w górę tak, że widziała w całej okazałości buzię przyjaciela.
- Stefan. Hej, Stefan – próbowała nawiązać z nim jakiś kontakt słowny, ale nic to nie dawało. – Wszystko będzie w porządku, słyszysz? – pokiwała głową, upewniając go w tym. – Nie pozwolę, abyś stracił kontrolę – blondynce stanęły łzy w oczach na widok zdruzgotanego Stefana.
Tak bardzo chciała mu pomóc w tym momencie i tak bardzo nie wiedziała jak. Jedyne co mogła zrobić, to być przy nim cały czas i właśnie to zamierzała zrobić. Przytuliła go najmocniej, jak tylko potrafiła, dodając mu tym samym otuchy i świadomość, że nie jest sam i zawsze może na nią liczyć.
Klaus stał z boku i przyglądał się tej, według niego, zbyt ckliwej scenie z lekką ironią, aczkolwiek na tę chwilę postanowił nie odzywać się do czasu aż skończą. Co chyba potrwa wieki, rzucił sarkastycznie w myślach i uniósł wzrok do nieba. Pewnie zapomnieli całkowicie o tym, że w Nowym Orleanie czekają na nich większe problemy niż mini demolka Stefana. Właściwie to Mikaelson był całkiem dumny z Salvatora, bo pokazał prawdziwą naturę wampira i takiego właśnie zapamiętał go w latach dwudziestych. No, może trochę bardziej bez emocji. Jednak chociaż miał ochotę to powiedzieć, nie odważył się ze względu na Caroline, która zapewne zabiłaby go gołymi rękami. Pierwotny prychnął na swoje niedorzeczne i jakże głupie myśli i powrócił wzrokiem na dwójkę przyjaciół.
- Nie chcę przerywać – powiedział dobitnie ironicznie – ale wydaje mi się, że jednak mamy więcej do roboty niż obściskiwanie się na środku ulicy i wylewanie morza łez – oznajmił Klaus z typowym dla niego uśmiechem, zmniejszając między nimi odległość.
- Klaus – zaczęła wampirzyca i wstała na równe nogi, słysząc słowa Hybrydy – MY nie mamy tam nic do roboty – mówiąc to miała na myśli oczywiście nikogo innego jak Stefana.
- Co chcesz przez to powiedzieć, Caroline? – Niklaus zmrużył delikatnie powieki, przybierając na twarz kamienną maskę.
- Nie jedziemy do Nowego Orleanu – odparła hardo i zerknęła na Stefana, który też już stał.
- Jak to nie jedziecie? – Klaus wręcz to wywarczał w złości, jaka w nim teraz zawitała.
Salvatore patrzył w lekkim otępieniu na ich dialog. Tak naprawdę nie miał w zupełności pojęcia o czym jest mowa. Wcześniej nie zastanawiał się, co robią w Mystic Falls Mikaelsonowie, a sama Forbes nie wspominała o tym, jednak teraz zaczęło mieć to dla niego sens. Po części. Bo wciąż nie rozumiał prawdziwego powodu ich przyjazdu. Szczerze wątpił, że to miało jakiś cel z nim, bo Care nigdy nie spytałaby o pomoc właśnie Pierwotnych, a tylko oni byli z nią tutaj. I co, do jasnej, Caroline robiła w Nowym Orleanie?
- Normalnie, nie jedziemy – powtórzyła swobodniej i westchnęła, patrząc na wzburzonego Pierwotnego. – Nie mogę zostawić Stefana samego, poza tym nawet nie przywitałam się z mamą – wytłumaczyła, chcąc załagodzić sytuację. – I tak za dużo namieszałam – dodała ciszej.
- Jeszcze wrócisz, Caroline, i będziesz żałować wcześniejszej decyzji – rzucił trochę oskarżycielsko i rozpłynął się w powietrzu.
Niebieskooka odwróciła się w kierunku przyjaciela, natychmiast zmieniając wyraz twarzy na wesoły. Nie miała zamiaru przejmować się słowami Klausa, ani niczyimi. W końcu sama wiedziała lepiej, że nie jest już tam mile widziana przez rodzeństwo Niklausa. Wolała zająć się swoimi sprawami i swoimi bliskimi, a nie Katherine czy Rebeką. Najpierw zacznie od Stefana.
- Mam Tobie naprawdę wiele do opowiedzenia – uśmiechnęła się i chwyciła go pod ramię.
Chciała, aby zapomniał, co stało się kilkanaście, albo kilkadziesiąt minut wcześniej i chciała w końcu pogadać ze swoim najlepszym przyjacielem. Poza tym to dobra okazja, żeby i ona zapomniała o smutnych rzeczach, które przytrafiły jej się niedawno.
- Oj, nie wątpię – uśmiechnął się z deka przerażony tym, ile godzin będzie musiał słuchać opowieści Forbes.
Miał jak największą świadomość, jaka z Caroline potrafi być gaduła, więc najwidoczniej musiał przygotować się na najgorsze. Ale może to oderwie jego myśli od najgorszego miesiąca w jego życiu i tego, że znowu zabił kilka osób? Oby.



Szatynka próbowała wyszarpać się z rąk Silasa, ale niestety była tylko słabym człowiekiem i nie miała tyle siły, żeby powstrzymać 2000-letniego nieśmiertelnego wampiro-czarownika, czy kimkolwiek on był.
- Puszczaj mnie – warknęła w dalszym ciągu ponawiając swoje próby wyrwania się z uścisku blondyna.
Nie była taka głupia, żeby nie wiedzieć co jest grane i że Silas chce ją wykorzystać do własnych, okrutnych i egoistycznych celów. Nie rozumiała jedynie, dlaczego tak bardzo uparł się na nią skoro lekarstwo już przepadło razem z marzeniami Silasa o połączeniu się ze swoją wielką miłością. Tak czy inaczej, Petrova była pewna, że zaraz umrze. A tego nie chciała. I co miała niby zrobić? Kopnąć go i uciec? Przecież nie da rady. Ale też nie miała zamiaru poddać się bez walki, to nie byłoby w jej stylu.
- Gdybyś się tak nie szarpała, to mniej by bolało – powiedział ze stoickim spokojem i westchnął, czując jak Katherine dalej z nim próbuje walczyć.
- Nie wiem o co ci chodzi – mruknęła na skraju wytrzymania – zepsułeś mój telefon, nie mówiąc już o tym, że w ogóle mnie porwałeś i nie chcesz powiedzieć po co – zmrużyła oczy zirytowana postawą nieśmiertelnego.
Może i powinna uciekać, zrobić cokolwiek zamiast jeszcze bardziej nastawiać go przeciwko niej, ale w końcu co to by jej dało? Pięć sekund wolności, co najwyżej. W dodatku miałaby płaszczyć się przed jakimś Silasem? Ta, na pewno.
- Dowiesz się w swoim czasie – uśmiechnął się tajemniczo, dalej ciągnąc ją gdzieś w głąb lasu.
- Mógłbyś mi to wytłumaczyć! – krzyknęła rozzłoszczona faktem, że nie może nic zrobić i, że ten pomiata nią jak zwykłą laleczką. – To ja wyciągnęłam Cię z grobowca… tak jakby – powiedziała – a ty tak mi się odpłacasz? – rzuciła.
Nie uzyskała odpowiedzi przez kilka następnych chwil, co jeszcze bardziej ją podminowało. Niech on nareszcie się zatrzyma, żachnęła się w myślach, idąc z lekką trudnością po ściółce w wysokich szpilkach.
- Ech – westchnął zrezygnowany upartością Petrovej. – Jakby Ci to wytłumaczyć… - przerwał, udając że zastanawia się nad odpowiedzią.
- Najlepiej najprościej – syknęła.
- Wzięłaś lekarstwo, ono płynie w Twojej krwi, więc to teraz TY jesteś lekarstwem – wyjaśnił z lekkim uśmiechem na twarzy.
Katherine zmarszczyła brwi, nie chcąc ukazywać swojego strachu. W głębi jednak czuła, jak cała się trzęsie i złapała siebie na myśleniu o swojej własnej śmierci. Nie mogła przecież zginąć z rąk nadnaturalnego faceta, który ma kiepskie cele w życiu. Nie! Ona w ogóle nie mogła umrzeć! Przełknęła ślinę, czując że stają. A tak niedawno chciała, żeby właśnie to zrobili, a teraz wolałaby przejść cały świat.
- Skąd to niby wiesz? – spytała, niechętnie stwierdzając, że jej głos strasznie drży.
- Nie wiem – odpowiedział swobodnie, wzruszając ramionami i spojrzał na nią – zaraz to sprawdzimy – kąciki jego ust ponownie podniosły się do góry, przyprawiając Pierce o większe przerażenie.
- Co jeśli ci nie wyjdzie? – zapytała, chcąc odwlec zamiary Silasa.
Blondyn przewrócił oczami.
- Znajdę inny sposób.
- Czemu akurat Stefan? – rzuciła pytanie, które akurat nawinęło jej się na myśl.
- Jak widać, nie tylko ty masz swojego sobowtóra – odpowiedział z wielką niechęcią, dokładnie widząc intencje szatynki.
Katerina nie zdążyła nawet zareagować, kiedy Nieśmiertelny wbił się w jej skórę na szyi. Pierwszy raz dziewczyna poczuła ból, jaki zawsze zadawała swoim ofiarom. Teraz ona nią była.
Brązowooka wyrywała się i waliła pięściami w tors Silasa, dopóki nie opuściły ją siły i bezwiednie upadła na ziemię, nie czując już nic. Kompletna nicość. 


***


Bum cyk cyk :D Coś strasznie dzisiaj dużo Stefcia i Caroline. xD W gifach, bo w rozdziale to nie bardzo. Ostatni trochę mi nie pasuje, ale inaczej tego zrobić nie mogłam, a Silas musiał być! :D
Dziękuję Wam za te wszystkie nominacje i za komentarze i za (tymtyrytym!) ponad 5000 wyświetleń! <3 Jesteście przeuroczy. *o* Nawet bardziej od makaronowej kokardki, hahah. Aż żal mi ją jeść. :(
W ogóle DZIĘKUJĘ! :D Przesyłam Wam moją miłość. <3 I ten... mam warkocza na czubku głowy i wygląda to... hmm... dziwnie, hahah. Chociaż... nowy hair style, hahah. :D
Ołł, jutro do szkoły. Na całe szczęście nie ma polskiego! Nienawidzę go. :/ Ale o czym ja mówię teraz, hahah. xD 
Mam nadzieję, że Wam ten tydzień (a przynajmniej jego połowa) szybko zleciał i że było baaardzo fajnie. I że kolejne dni też taki będą, a nawet lepsze. I w ogóle to wszystkiego najlepszego! <3 Łii, ale dzisiaj pałam radością i miłością, hahah. To dzięki Wam, o taaak. :D Mówiłam Wam już, że jesteście kochani? WIEM, ŻE TAK! :D
OKI, kończę, bo coś mi odbija. Rozdział... według mnie całkiem całkiem. O DZIWO. Hahah. xD 
A więc rozdziały będą dodawane w piątki. Jak nowy odcinek TVD, hahah. :D 21. jeszcze dodam w niedzielę, a więc już od 22. widzimy się w piąteczki. :D
love, love, love,
ArtisticSmile. <3



VAMPIRE FACE w stylu Artistic Smile! 

(nigdy nie byłam perfekcjonistką, ale zawsze coś, hahah! xD)

7 komentarzy:

  1. WOWOW *O* Świetny rozdział <3 Stefan rozpruwacz :3 Damon *,* Skrece kark wampirowi, ktory jest krolem tego miasta ci mi tam :D Uwielbiam go <33 Nieee! Co ten Silas zrobił mojej Katherine? Jak on mógł? Ale ona przeżyje prawda? Blagam powiedz mi ze nie usmiercisz jej tak jak w TVD! Nie znioslabym tego ;_; Ale tak na serio to ja juz zbieram na miary na tego debila, zwanego Silasa i do namierze i zadzgam maczeta xD Wiesz, bo ja jestem taki NINDŻA XDDD
    Ale tak na serio to go znajde :o
    Chwila, chwila... Czy ja dobrze zrozumialam? CAROLINE NIE WRACA DO NOWEGO ORLEANU?!
    Nie no błagam Cie prima aprilis juz bylo XD I to na marginesie nie bnylo smieszne ;( Ale dlaczego? Dlaczego? Ja sie pytam dlaczego? Takie tam "Dlaczego ja?" tylko teraz to powinno nosci nazwe : "Dlaczego nie Klaroline? ;c" O jej... Mi chyba tez tak troszeczke odbija xDDD Wiec wracajac do tematu dlaczego to zrobilas?! Ale cos czuje, ze knujesz niecny plan ich kolejnego spotkania *.* Moze cos w stylu tego z 5x11 na drzewie? Hahha :D Nie noz zartuje xD Za szybko by sie to potoczylo XDD Steroline *__* Kocham ich jako przyjaciol <333 Caroline chce sie zajac bliskimi *_* To takie slodkie, ale ona powinna zajac sie Klausem! xD Takie tam male stweirdzenie i rada dla Caroline XDDD Rozdzial ogolem swietny <3 Naprawde dobrze pisesz :D Oddaj mi ten talent! XD
    Ciesze sie, ze Ty sie cieszysz ze nie masz polskiego ^^
    Gratuluje tychj 5000 wyswietlen!!! :D
    VAMPIRE FACE jest genialna xDDDD
    Czekam z niecierpliwoscia na niedziele *O*
    Zycze Ci duzo weny, mijej reszty tygodnia, sloneczka, malo nauki, malo polskiego i w ogole co sobie jeszcze chcesz <3
    Pozdrawiam Caroline.

    OdpowiedzUsuń
  2. hahahahahahah świetny gif XDDDD. Rozdział świetny, ale jak mogłaś skłócić ze sobą Klaroline!?!?!? :OO ;CC "Jeszcze wrócisz, Caroline, i będziesz żałować wcześniejszej decyzji " Oh Damn it! :c Rozdział świetny, scena ze Stefanem Caroline świetna tak samo jak z Klausem i Care. Ja się pytam gdzie jest Kennett!? :c. Nie wiem dlaczego ciągle smutam xD Kocham twojego bloga, ale dlaczego Caroline nie wraca do NO??????????? Chcesz mi doszczętnie zrąbać psychike?! dzięki ;__; Ale i tak Cię kocham <3 ^^. Ja tam lubię polski, czasami, nawet częściej. xD Teraz jeszcze muszę robić głupią mapę myśli średniowiecza na jutro, przez co nie mogę obejrzeć SPN i napisać rozdziałów -,-. I hate język polski (tymczasowo xD) I jeszcze bolące mnie oczy po wczorajszym ryczeniu (SPN 2x20), ledwo co przeczytałam rozdział. Nie mam humoru, ale rozdział poprawił mi nastrój o 50% więc jakoś przeżyje :D. Pozdrawiam Cię serdecznie, więcej vampire face! xD te gify są świetne ^_^. Gratulację z okazji 5k! "Cieszem siem razem z tobom" XDDDDDDD Baju baj! :* <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej:) Normalnie nie wiem od czego zacząć, bo rozdział tak cudny, że po prostu nie da się w słowach opisać. Ok no to od początku: Damon skręca kark Marcelowi - the best scene ever. Marcelek może i sobie być wielkim królem, księciem czy jak tam chce, ale z ironicznym Damonem nie ma żadnych szans ♥ I to mi się podoba. Zdziwiła mnie trochę Elena i jej przemyślenia :)
    Czyżby wrócił Stefan Rippah? tak tak tak tak prosze powiedz, że tak! :> No, ale Caroline go chyba jakoś tam uratowała, więc może nie będzie z nim tak skrajnie źle...? :) No i Klaroline - choć trochę, to jednak zawsze Klaroline :* Czuję, że to jeszcze nie koniec *.*
    Biedna Kath. Zawsze jej się coś przytrafia, choć teraz to morderca stał się ofiarą.. hahahha ciekawe czy z tego wybrnie. No bo tow końcu Katherine Pierce, nie?
    Ohhh czekam na więcej! :)
    Magenta
    klaroline-love.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. świetne, zwłaszcza teks Klausa ,, Jeszcze wrócisz, Caroline, i będziesz żałować wcześniejszej decyzji ". Jeżeli w Kath płynie lekarstwo to dlaczego Marcel pił jej krew i nadal jest wampirem? Co do sceny z Kath i Silasem ona jak zwykle z tego wyjdzie prawda? Gdzie jest Kol ? załamujesz mnie je chce czytać o Kolu,mam nadzieje że niedługo się pojawi w twoich najbliższych rozdziałach :* mam też nadzieje że Care jednak pojedzie do NO :) Lece robić lekcje i się uczyć do historii (jak ja nie lubie historii :[ ) Życze weny,pomysłów , mało lekcji, jeszcze większej ilości wejsć i udanego tygodnia (reszty) a i weekendu ;) wg. super gif <3 gratuluje ilości wejść ( ale to można przewidzieć że tyle wejść jak jest świetny blog i blogerka to naturalna rzecz )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie... wiedziałam, że ktoś o to zapyta, hahah. :D A, że nie będzie to (chyba, a przynajmniej nie w najbliższych rozdział, ale raczej nie pamiętam, żeby coś takiego było, hahah xD) wyjaśnione, to napiszę o co chodzi. Wiem, że to najgłupsze wyjaśnienie, na jakie można sobie pozwolić, jednak skapnęłam się o tym dopiero po fakcie i coś trzeba było wymyślić, hahah. :D Marcel jest wciąż wampirem, bo nie wypił... hm... CAŁEJ krwi z Katherine (śmiesznie brzmi, ale taka prawda (wymyślona, ale wciąż prawda xD)). A Silas sobie zaszalał i tak wyszło. xD YOU KNOW... :p Cała reszta się wyjaśni, wszystko powoli, hahah. :D
      Więc miłej nauki historii i żeby Ci łatwo weszła do głowy (też nie lubię (a w sumie to nie umiem) uczyć się historii), kochana. <3 I dziękuję! <3

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A więc. Nie wiem od czego zacząć. Może od tego, że uwielbiam Hard Night, bo ostatnio zapomniałam wspomnieć ;) Ale mniejsza. Moje komentarze są raczej ubogie, ponieważ jakby to ująć. Jestem w tym kiepska, jednak się staram.
      Co do rozdziału.
      Nie muszę chyba mówić, iż był świetny, bo o tym wiesz. Najbardziej podoba mi się naturalność dialogów. Piszesz je w taki sposób, że mam wrażenie jakby tekst był na prawdę wypowiadany przez danego bohatera. Haard Nightt! [wybacz podśpiewuje sobie xd]
      No ale, nie ale.
      Stefan
      Dlaczego stefan? Bo to jego postać według mnie podbiła ten rozdział. Lubię bardzo opcję zabiaki, bo to dla mnie seksowne. Jestem sadystką, wiem, ale chciałabym zabalować z Rippah!
      Caroline
      Jej decyzja także mną wstrząsała. Śmiem wątpić, że pozwolisz jej nie wracać do NO, ale nawet takie myśli bolą.
      Cóż, nie wiem co mogę jeszcze powiedzieć, Hurricane mnie rozprasza. BOŻENIECZYMAMYTAKISAMSTYLMUZYCZNY?! Powiedz jeszcze Bon Jovi, The Cure i Depeche Mode. Kurczę no, wybacz, ale mam lag życiowy i brak weny do komentowania. Obiecuję poprawę pod nowością.
      I jeszcze na koniec ten gif <3 Jak tyś to zrobiła?

      @YourLittleBoo1

      Usuń

DZIĘKI, ŻE JESTEŚCIE, ŁIII! :D