Wszystko rozpoczyna się od ostatniego odcinka 4. sezonu.
~ 1 ~
~ 1 ~
Niech to będą nasze
wakacje.
- Witamy w Nowym Orleanie. Dziękujemy
za skorzystanie z naszych linii lotniczych i zapraszamy ponownie.
- Stefan, nie wiem czy to taki dobry
pomysł z tym całym Nowym Orleanem - odezwała się niepewnie blondynka, ciągnąc za
sobą dwie ogromne walizki.
- Daj spokój, Care - uśmiechnął się
pogodnie zielonooki. - I Tobie i mnie przyda się odpoczynek od Mystic Falls.
Poza tym, to tylko wakacje.
Dziewczyna westchnęła i mocno
zastanowiła się nad słowami młodszego z Salvatorów, lekko marszcząc brwi. Była
w Nowym Orleanie, nareszcie wyrwała się z małego miasteczka i wyjechała gdzieś.
Od zawsze marzyła podróżować. To mógł być niezły początek całego jej wiecznego
życia. Po przemyślanych za, jak i przeciw uśmiechnęła się delikatnie do chłopaka.
- No i to mi się podoba! - zawołał i
wyciągnął rękę po taksówkę.
Caroline nie mogła wręcz uwierzyć w
wesołość przyjaciela, myślała, że po zerwaniu z miłością jego życia załamie się
doszczętnie, ale blondyn nieźle ją zaskoczył. Podobał jej się w tym stanie i
uwielbiała widzieć go takiego uśmiechniętego, jak kiedyś, kiedy był z Eleną.
Podjechali pod biały dom na
przedmieściach, ku wielkiemu zdziwieniu panny Forbes. Spodziewała się zwykłego
pokoju w hotelu, a to kompletnie ją zszokowało. Oczywiście w pozytywnym
znaczeniu.
- No to zaczynamy wakacje -
powiedział, stojąc przed ich wspólnym, tymczasowym domkiem.
Blondynka zaśmiała się szczęśliwie i
chwyciła obie swoje torby.
- Zamawiam większy pokój! - krzyknęła
jeszcze i zniknęła w środku.
- Osz ty!
- Przestań tyle malować, Nik - do
pomieszczenia weszła jasnowłosa dziewczyna. - Ile tu już siedzisz? 3 dni? -
rzuciła złośliwie.
- Rebekah, siostrzyczko! - odwrócił
się do niej, przedtem myśląc masę nieprzyjemnych słów o tym, że tak bezczelnie
tu wparowała. - Już wróciłaś z wycieczki? Co tak szybko? - udawał wielce
zdziwionego. - Zjadłaś swojego towarzysza, czy może od Ciebie uciekł? -
uśmiechnął się sztucznie.
- Bardzo śmieszne - zmrużyła
niebieskie oczy. - Nie sp... a zresztą, co ja będę się Tobie tłumaczyła -
powiedziała, na co tylko wzruszył ramionami. - A powiedz mi, Nik, jak układa
się pomiędzy Tobą a tą blondyneczką? Ach, czekaj! Przecież w końcu miłość jej
życia wróciła do miasteczka - wiedziała, co powiedzieć, aby zrewanżować się na
bracie i udało jej się.
Zadowolona wyszła z pracowni.
Pierwotny przetarł brodę, patrząc za siostrą z poważną miną. Przez nią stracił
jakiekolwiek chęci do tworzenia, więc poszedł przebrać się w czyste ciuchy.
Zniszczyła jego jako taki dobry humor, który miał od samego ranka do teraz. Będę musiał zamontować jakąś kłódkę albo
drzwi antywłamaniowe, pomyślał. Ale przecież przed Rebeką nie da się uciec.
- Rebekah! Jak miło Cię widzieć -
szatyn podszedł do siostry i przytulił ją.
- Chyba tylko Ty zostałeś normalny w
tej rodzinie, Elijah - uśmiechnęła się na ten gest z jego strony.
Właśnie jego uważała za wymarzonego
brata. Czuły, wspierający, zawsze obroni i pomoże.
- A skoro mowa o rodzinie - zaczęła, oddalając się w stronę blatu, na którym usiadła - gdzie jest Kol? - zapytała, unosząc brwi. - O! Czekaj! - wykrzyknęła z entuzjazmem, kiedy najstarszy Mikaelson otworzył buzię, aby jej odpowiedzieć. - Niech zgadnę... - udała, że się zastanawia - baluje gdzieś na świecie, wyjadając całe miasto - dokończyła własną teorię i na koniec uniosła kąciki ust do góry.
- Widzę, że nic się nie zmieniłaś,
Rebekah. A już miałem nadzieję, że może jednak nie wrócisz - stwierdził
kąśliwie blondyn, wchodząc do kuchni.
- Niklaus, to Twoja siostra. Bądź
milszy - powiedział Elijah, na co dziewczyna wytknęła zwycięsko język Klausowi,
a on obrzucił ją nienawistnym spojrzeniem. - Oboje powinniście dorosnąć -
wzniósł oczy ku niebu na ich dziecinne zachowanie i wyszedł z pomieszczenia.
To nie było tak, że Niklaus
nienawidził siostry, wręcz przeciwnie - kochał ją, jednak samo gadanie
Pierwotnej potrafiło doprowadzić go do szału. A - według niego - jak można być
miłym dla osoby, która cały czas go irytuje?
Uśmiechnęli się do siebie wymuszenie
i każdy poszedł w swoją stronę.
Hybryda skierował się do króla
miasta, nie tyle po to, aby z nim pogawędzić, ale po to, aby wydobyć z niego
jak najwięcej informacji na temat jego władzy nad czarownicami. To na pewno
było coś większego niż mogło mu się wydawać, a od kiedy Marcel ciągle mówił o
"swoich zasadach", Klaus miał potrzebę przejąć jego miejsce jeszcze
bardziej niż kiedykolwiek. I każdy wiedział, że kiedy Niklaus Mikaelson ma na
coś ochotę - dostaje to, nieważne w jaki sposób i jak długo musi na to czekać.
Szatynka krążyła po pokoju, gorąco
nad czymś rozmyślając, a w tym samym czasie brunet siedział spokojnie na
kanapie i, popijając drinka, przyglądał się dziewczynie.
- Przestań tyle chodzić, bo za chwilę
bateria Ci się wyczerpie - powiedział ironicznie, czym zwrócił jej uwagę.
Spojrzała na niebieskookiego spod
byka, a on teatralnie odetchnął z ulgą, bo w końcu przystanęła.
- Już zaczynało kręcić mi się w
głowie - dodał.
- Pomógłbyś trochę, Damon.
- W myśleniu czy chodzeniu? - spytał
z uśmiechem, co jeszcze bardziej zirytowało Elenę.
- Prawie ją miałam, rozumiesz?! -
krzyknęła zdenerwowana. - Wepchnęłam jej lekarstwo do gardła, teraz powinno być
łatwiej, a ona po prostu zniknęła - zrezygnowana opadła na sofę i zabrała z
ręki Salvatora szklankę.
- Przecież jest człowiekiem -
spojrzał na Gilbert - daleko nie zajdzie.
- Ale szukałam już wszędzie!
- Och, daj sobie z nią spokój -
złapał ją za dłoń. - Weźmy przykład z kochanego Stefanka i zarozumiałej Barbie.
Skorzystajmy z okazji. Mamy spokój od tchórzliwej manipulantki, wkurzającego
monstrum, rodzinki pierwotnych i od tego całego Silasa - wywróciła oczami na
jego słowa, jednak Damon nie dał za wygraną. - Niech to będą nasze wakacje, w
których nikt nam nie przeszkodzi.
Po dłuższej chwili patrzenia się na
przystojną twarz wampira odpuściła wszystkie złości i westchnęła, poddając się.
Pomimo całej nienawiści do wrednej Pierce, musiała przyznać brunetowi rację.
Nie wiadomo czy to nie są ich ostatnie chwile w pełnym spokoju, jak nie
ostatnie w ogóle. Prędzej czy później Katherine odnajdzie się, a szczególnie,
kiedy wraz z Salvatorem wyruszy wspólnie zwiedzać świat i przeszukiwać go od
pierwszego sobowtóra Tatii.
Damon zadowolony z decyzji swojej
partnerki zbliżył się do niej, skradając jednego całusa, który miał
zapoczątkować ich mały urlop. Jednak znając temperament bruneta, nie skończyło
się na jednym zwykłym buziaku.
- Elena, musimy porozmawiać - do domu
wszedł Jeremy, nie zwracając uwagi na to, że przerwał im właśnie w robieniu
czegoś "ważnego".
- Serio, młody? - prychnął
niebieskooki, patrząc groźnie w jego kierunku.
- Jeremy, coś się stało? - zmartwiona
dziewczyna wstała i podeszła do chłopaka, marszcząc brwi.
- Nie rób tego, Jer, obiecałeś! -
krzyknęła wzburzona mulatka.
Wzrok dalej miał skierowany w swoją
siostrę, nie zwracając uwagi na koleżankę, więc ta rzuciła w niego nienawistne
spojrzenie, sprawiając delikatny ból, przez którego chłopak zacisnął
niewidocznie zęby. Nie mogę ich dłużej
oszukiwać, pomyślał, przekonując siebie do powiedzenia im całej prawdy,
którą utrzymywał ponad dwa tygodnie.
- Ona się załamie! Znowu wyłączy uczucia,
Jer! - Bonnie starała się dotrzeć w jakikolwiek sposób do szatyna.
Przełknął ślinę i otworzył usta, żeby
w końcu coś powiedzieć, ale słowa uwięzły mu w gardle po słowach ducha.
- Zamierzasz to w końcu z siebie
wydusić, czy mam Ci pomóc? - rzucił zirytowany zajściem wampir i wstał,
zbliżając się do niego.
Szatynka zatrzymała go spojrzeniem i powróciła
wzrokiem na młodszego brata.
- To już nieważne, nie
przeszkadzajcie sobie - machnął ręką i odwrócił się do drzwi, żeby wyjść.
- Wszedłeś tutaj tylko po to, aby
sobie postać? - brunet nieźle się wściekł.
Nie przepadał za młodym Gilbertem od
zawsze i, gdyby nie był bratem jego dziewczyny, z całą pewnością już by nie
żył, a przynajmniej nie z językiem. Podbiegł do 17-latka z wampirzą prędkością
i przydusił go do ściany.
- Gadaj - wysyczał.
- Damon! - krzyknęła przestraszona i
zdziwiona Elena.
Dobrze wiedziała, do czego zdolny
jest niebieskooki i znała też jego uczucia względem Jeremiego, które na pewno
nie były pozytywne. Odepchnęła go od chłopaka i przytrzymała brata, żeby nie
upadł. Spojrzała wściekle na Damona i pomogła bratu ustać.
Bennett przyglądała się temu z
irytacją skierowaną do wampira. Siłą woli powstrzymywała się, żeby nie powalić
go na kolana. Nie mogła się wydać, nie teraz.
- Okej, okej! - warknął, trzymając
się za bolące gardło. - Powiem.
Czarownica na nowo straciła nadzieję
na utrzymanie jej tajemnicy przez szatyna. Myślała, że udało jej się go
przekonać, ale to wszystko okazało się być na marne. Zacisnęła zęby i dłonie w
pięści. O mały włos nie użyła magii.
Damon usatysfakcjonowany uśmiechnął
się w typowy dla siebie sposób i czekał, co ma do powiedzenia.
- Wyjeżdżam na jakiś czas - na te
słowa wszyscy mieli inne odczucia.
Bonnie odetchnęła z wielką ulgą,
Elena zdziwiła się i zesmutniała jednocześnie, a Salvatore w ogóle się tym nie
przejął, tylko trochę go to zirytowało, ale od kiedy Jeremy wparował do tego
domu był cały nerwowy. Gilbert sam siebie zdziwił swoim szybkim pomysłem,
jednak potem stwierdził, że nie może już tego odkręcić, a to może okazać się
całkiem niezłą myślą.
- A szkoła? - spytała wampirzyca,
kiedy odzyskała mowę.
Nie wiedziała, czemu akurat o to
spytała, jednak to był jedyny temat, który jakoś utrzymywał ją przy normalnym
życiu nastolatki.
- Wrócę, Eleno - zapewnił ją. - Chcę
po prostu odpocząć. Nie będzie mnie tylko dwa tygodnie, góra miesiąc.
- Chcesz sam wyjechać?
Damon przekręcił oczami na zachowanie
szatynki. Chłopak miał już 17 lat! Nie trzeba się już nim zajmować. Według
niego powinna z uśmiechem wywalić go za drzwi, on by tak zrobił.
- Zobaczę. Przyjdę później, żeby się
pożegnać.
Niebieskooki zamknął za nim drzwi,
nie dopuszczając nawet, żeby się pożegnał. Był szczęśliwy, że nareszcie stąd
wyszedł i zostawił ich samych.
- Widzisz? Nawet Jeremy chce wyfrunąć
z tej dziury.
Doppelgänger pokręcił głową z
bezradności na jego radość.
- Więc i my to zróbmy. - uśmiechnęła
się, mając w głowie calutki plan.
***
Hej, witam się z wami po raz pierwszy na blogspocie. Przyznaję, jestem w tym totalnie zielona, czy coś, ale mam nadzieję, że kiedyś to wszystko ogarnę. :)
Tak, czy inaczej... opowiadanie zaczęłam pisać pod koniec lipca 2013 roku, ale dopiero teraz "odważyłam się" wstawić to na bloga, bo wcześnie po prostu chciałam pisać dla siebie. No i tak jakoś wyszło. xD Chyba obiecałam sobie, że jak napiszę 30. rozdział, to zrobię bloga. TADAM. xD
Jeśli ktokolwiek zostawi komentarz pod tym postem, to będę to kontynuować. Jeśli nie, to życie. Hahaha. :D Spróbować zawsze można. :D
love, love, love,
artisticsmile. <3
Fajnie się zapowiada ;3 Czekam na NN ;)
OdpowiedzUsuńSuper 1 rozdział. Będę komentować każdy post, bylebyś tylko nie przerywała;D I wgl Hanna, tzn. Elizabeth, już się na samą myśl cieszę, jeeeej:) ciekawie się zapowiada. Uwielbiam te mini kłótnie Klausa i Rebekhi :) i oczywiście Caroline w Nowym Orleanie, no no ;>
OdpowiedzUsuńDodawaj koniecznie nowe rozdziały i powodzenia :)
http://the-originals-vampires.blogspot.com/
Witaj!
OdpowiedzUsuńNa początku byłam sceptycznie nastawiona do tego bloga. Może przez szablon? Sama nie wiem. Ale muszę przyznać, że zaskoczyłaś mnie i mam zamiar przeczytać kolejny rozdział. Cieszę się, że nic tutaj nie jest naciągane i sztuczne. Mam nadzieję, że zostanę na dłużej. Pozdrawiam :)
http://torebka-z-krwia.blogspot.com/
Twojego bloga znalazłam dopiero teraz, I NIE ŻAŁUJĘ , jest cudny ! Cudnie piszesz ! Czekam na więcej <3
OdpowiedzUsuńZapowiada się super ;* Caroline w NO i jak zawsze słodka Rebekah ;p Może być ciekawie.
OdpowiedzUsuńświetne ! czekam na następne rozdziały z niecierpliwością nie przestawaj bardzo i to bardzo mi sie to podoba, ja ja sie ciesze że znalazłam twój blog . Zycze dużo weny, cieszyłabym sie z Klaroline <3
OdpowiedzUsuńDopiero zaczynam czytać twoje opowiadanie i świetnie się zapowiada! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i mam nadzieję, że zajrzysz też do mnie :)
alwaysandforever-theoriginals.blogspot.com
Czytam, czytam, czytam i jest fajnie. Jest spoko i podoba mi się historia Caroline. Ona i Stefan sami na wakacjach ^^ Jak fajnie, a ciekawe co będzie z Klausem. Siostra go chyba wkurzyła. Tak mi się wydaje :/ A będzie Klaroline prawda? Mam taką nadzieję, ale z Bonnie też mi się podoba xd Ona nie żyje :O Podobne do serialu, ale jest świetne. Już jutro przeczytam następny, a teraz dobranoc :*
OdpowiedzUsuńCofnęłam się do początku, bo już trochę nie nadążałam za akcją. Bardzo fajne, szczególnie wątek Eleny i Damona, ale szczerze nie wiem czego Jeremy tak się bał. Przecież to nic dziwnego, że chciał zrobić sobie urlop :)
OdpowiedzUsuńTwoja fanka,
Sectus (Kiedys Ella Nightmare)